środa, 15 lipca 2020

Moje oświadczenie

Mam demokrację w sobie. Jej zasady, świadomość, że może to nie idealny ustrój, ale nikt nie zna lepszego. I stąd, jako właśnie demokratka pełną gębą, nie uznaję wyniku tych wyborów za wiążący. Nie podpiszę się pod nim, nie zaakceptuję. Te wybory nie zachowały przyjętych standardów, stąd też z demokracją mają mało wspólnego.

Kampania Dudy, jako jedyna, ciągnęła się od grudnia. Nachalna wręcz, zupełnie nie do strawienia, promocja jednego kandydata w mediach prawicowych, przy jednoczesnym szkalowaniu pozostałych, zwłaszcza Rafała Trzaskowskiego. Wykorzystanie Telewizji Publicznej, która utrzymuje się z naszych, podatników, pieniędzy, by wciskać nam Dudę na okrągło. Zaangażowanie nieRządu, który zamiast zajmować się rządzeniem, zamienił się chwilowo w aktywny sztab wyborczy swego kandydata. Próby przekupstwa to jakimiś czekami bez pokrycia, to wozami strażackimi. Prowadzenie kampanii pełnej oszczerstw, przekłamań, z wykorzystaniem socjotechniki, byle tylko skutecznie zmanipulować swoich wyborców. Zaangażowanie kościoła po stronie Dudy. Fatalna organizacja wyborów dla Polonii, co nie pozwoliło wielu naszym rodakom skorzystać z obowiązującego prawa i zagłosować. Błędy proceduralne. Celowe umniejszenie zagrożenia epidemiologicznego, by do urn ruszyli ludzie po 60-tce, którzy w swej większości są zwolennikami Dudy i PiS.

Wprawdzie już dzień po wyborach przewodniczący PKW stwierdził, że nieważne, ile protestów zostanie zgłoszonych, ale i tak nie będą one miały wpływu na uznanie ważności wyborów. Wprawdzie małe są szanse, by izba SN, zatwierdzająca ważność wyborów stanęła po właściwej stronie, ale ja wiem jedno. JA TYCH WYBORÓW NIE UZNAJĘ! NIE UZNAJĘ PANA DUDY ZA PREZYDENTA, BO NIE ZOSTAŁ ON WYBRANY UCZCIWIE, ZGODNIE Z ZASADAMI DEMOKRACJI!

Nie wpiszę się też w narodowy trend naparzania. Nie zamierzam szukać winnych. Nie chcę odpowiadać pięknym za nadobne tym, którzy zagłosowali na prezesa Kaczyńskiego, ups…przepraszam, na Andrzeja Dudę. Nie będę rzucała epitetami i prowadziła wojenki z każdym, kto wybrał kanapę czy nie tego, na kogo sama stawiałam. Nie obrażam się, nie wytykam palcami, nie krzyczę, nie piętnuję, nie stygmatyzuję… bo po co? Wolę przekuć swoją frustrację, złość, niedowierzanie i żal w coś pozytywnego. Wolę zebrać te wszystkie złe emocje, by wyciągnąć z nich mnóstwo sił, bez których kolejne lata mogłyby mnie spalić pomysłami rządzącej partii. I właśnie tak się teraz czuję. Czuję się wielka, mocna, nie do pokonania, nie do pobicia.

Nie zamierzam się awanturować, atakować wyborców PiS i pana Dudy, przykładać ręki do budowania kolejnych podziałów w ramach opozycji, ulec na tyle emocjom, by dołożyć się do rozkwitu języka nienawiści i agresji…ale jestem i będę. Nie odpuszczę! Nie dam się ogłupić, otumanić! Przeżyję PiS, Andrzeja Dudę i to całe zło, jakie ze sobą wnieśli do Polski. Dlaczego? Bo jestem bardzo silna. Bo wierzę w ten system wartości, który ponadczasowy. Wyjdę z tego szamba bez szwanku i nadal będę mogła bez wstydu patrzeć na swoje odbicie w lustrze.

Tamara Olszewska

1 komentarz:

Stanisław Czachorowski pisze...

Podzielam Pani zdanie. Andrzej Duda jest prezydentem, ale trudno napisać, że został wybranym w demokratycznych wyborach. Demokracja to nie tylko wrzucanie kartek do urny.