Szanowny Pan
Mateusz Morawiecki
Prezes Rady Ministrów
Mateusz Morawiecki
Prezes Rady Ministrów
WNIOSEK
o odwołanie Pani Anny Zalewskiej
z funkcji Ministra Edukacji Narodowej oraz
o podjęcie natychmiastowych działań naprawczych
w systemie edukacji
z funkcji Ministra Edukacji Narodowej oraz
o podjęcie natychmiastowych działań naprawczych
w systemie edukacji
Szanowny Panie Premierze!
W obliczu kryzysu, w którym polska szkoła znalazła się po wprowadzeniu reformy systemu edukacji, wobec impasu w negocjacjach prowadzonych przez reprezentujące pracowników oświaty związki zawodowe z Ministerstwem Edukacji Narodowej, w trosce o dobro uczniów i uczennic wnioskujemy o odwołanie Pani Anny Zalewskiej z funkcji Ministra Edukacji Narodowej oraz o podjęcie natychmiastowych działań naprawczych w systemie edukacji.
W obliczu kryzysu, w którym polska szkoła znalazła się po wprowadzeniu reformy systemu edukacji, wobec impasu w negocjacjach prowadzonych przez reprezentujące pracowników oświaty związki zawodowe z Ministerstwem Edukacji Narodowej, w trosce o dobro uczniów i uczennic wnioskujemy o odwołanie Pani Anny Zalewskiej z funkcji Ministra Edukacji Narodowej oraz o podjęcie natychmiastowych działań naprawczych w systemie edukacji.
UZASADNIENIE WNIOSKU
Minister Anna Zalewska odpowiada za nieprzemyślaną i źle przeprowadzoną reformę systemu edukacji. Kiedy w 2015 r. Prawo i Sprawiedliwość szło do wyborów z hasłem likwidacji gimnazjów i przywrócenia ośmioletniej szkoły podstawowej, pewna część nauczycieli popierała ten postulat. Dziś, kiedy reforma została wprowadzona i skutki pośpiechu, chaosu i nieliczenia się z opiniami ekspertów są boleśnie widoczne, przeciwna jej jest ogromna większość nauczycieli wszystkich typów szkół oraz niemal wszyscy rodzice uczniów, których dotyczą te zmiany. Skutkami sposobu wdrażania reformy są przemęczenie i stres siódmo- i ósmoklasistów, pospiesznie pisane, przeładowane i nieprzystające do XXI w. podstawy programowe, ideologiczne skrzywienie, chaos nadchodzącego podwójnego rocznika i pogarszające się warunki pracy nauczycieli. Przed tymi skutkami przestrzega Rzecznik Praw Obywatelskich, podkreślając, że wprowadzane zmiany w znacznym stopniu przyczyniają się zarówno do zwiększenia różnic edukacyjnych, jak i wpływają negatywnie na realizację prawa do nauki, wyrażonego w art. 70 Konstytucji RP.[1]
Szkoły podstawowe zmagają się z problemami organizacyjnymi: przepełnieniem budynków, koniecznością wydłużenia czasu trwania zajęć lekcyjnych, brakami kadrowymi wynikającymi z zatrudnienia nauczycieli niektórych przedmiotów w niepełnym wymiarze godzin. Te trudności – chociaż uciążliwe i rzutujące na jakość kształcenia – można zapewne z czasem przezwyciężyć. Natomiast zasadniczym problemem jest pośpiesznie napisana i wprowadzona wbrew negatywnym opiniom naukowców[2] podstawa programowa. Nie sposób wymienić wszystkich zarzutów formułowanych pod adresem dokumentu, który definiuje treści i umiejętności przekazywane w procesie kształcenia. W największym skrócie można stwierdzić, że kładzie ona nacisk na pamięciowe opanowanie materiału w ramach wydzielonych dyscyplin zamiast uczyć samodzielnego, krytycznego myślenia. Za największą wadę należy uznać przeładowanie programu nadmiarem treści nauczania. Uderzyło to najmocniej w uczniów klas siódmych i ósmych. W ich obronie występował kilkakrotnie Rzecznik Praw Dziecka, zwracając uwagę na przeciążenie dzieci nauką, brak czasu na wypoczynek, życie rodzinne i rozwijanie zainteresowań[3]. Ta sytuacja stanowi potencjalne źródło konfliktu pomiędzy rodzicami uczniów a nauczycielami, którzy często obwiniani są o nadmiar pracy zadawanej do domu. Co więcej, Minister Zalewska obarczała nauczycieli pełną odpowiedzialnością za sprawne przeprowadzenie procesu kształcenia według zapisanych w podstawie programowej, a nieadekwatnych do potrzeb rozwojowych dzieci założeń. Tymczasem nauczyciele pracują w warunkach permanentnego stresu, pod presją czasu, starając się jak najlepiej przygotować uczniów do egzaminu, który dla wszystkich jest wielką niewiadomą. Niestety, przeprowadzone w grudniu próbne egzaminy wykazały, że czasu na opanowanie ogromu wiadomości i wyćwiczenie potrzebnych umiejętności było za mało. Wśród ósmoklasistów oraz ich rodziców narasta obawa o przyszłość, frustracja i przygnębienie. Nie słyszeliśmy, aby Minister Zalewska odniosła się konstruktywnie do tych niepokojów. Wręcz przeciwnie, konsekwentnie ignorowała liczne apele rodziców uczniów, wśród nich wręczoną 15 listopada 2018 r. petycję z wnioskiem o rewizję podstawy programowej dla szkół podstawowych, podpisaną przez blisko 16 tys. osób.
Szkoły podstawowe zmagają się z problemami organizacyjnymi: przepełnieniem budynków, koniecznością wydłużenia czasu trwania zajęć lekcyjnych, brakami kadrowymi wynikającymi z zatrudnienia nauczycieli niektórych przedmiotów w niepełnym wymiarze godzin. Te trudności – chociaż uciążliwe i rzutujące na jakość kształcenia – można zapewne z czasem przezwyciężyć. Natomiast zasadniczym problemem jest pośpiesznie napisana i wprowadzona wbrew negatywnym opiniom naukowców[2] podstawa programowa. Nie sposób wymienić wszystkich zarzutów formułowanych pod adresem dokumentu, który definiuje treści i umiejętności przekazywane w procesie kształcenia. W największym skrócie można stwierdzić, że kładzie ona nacisk na pamięciowe opanowanie materiału w ramach wydzielonych dyscyplin zamiast uczyć samodzielnego, krytycznego myślenia. Za największą wadę należy uznać przeładowanie programu nadmiarem treści nauczania. Uderzyło to najmocniej w uczniów klas siódmych i ósmych. W ich obronie występował kilkakrotnie Rzecznik Praw Dziecka, zwracając uwagę na przeciążenie dzieci nauką, brak czasu na wypoczynek, życie rodzinne i rozwijanie zainteresowań[3]. Ta sytuacja stanowi potencjalne źródło konfliktu pomiędzy rodzicami uczniów a nauczycielami, którzy często obwiniani są o nadmiar pracy zadawanej do domu. Co więcej, Minister Zalewska obarczała nauczycieli pełną odpowiedzialnością za sprawne przeprowadzenie procesu kształcenia według zapisanych w podstawie programowej, a nieadekwatnych do potrzeb rozwojowych dzieci założeń. Tymczasem nauczyciele pracują w warunkach permanentnego stresu, pod presją czasu, starając się jak najlepiej przygotować uczniów do egzaminu, który dla wszystkich jest wielką niewiadomą. Niestety, przeprowadzone w grudniu próbne egzaminy wykazały, że czasu na opanowanie ogromu wiadomości i wyćwiczenie potrzebnych umiejętności było za mało. Wśród ósmoklasistów oraz ich rodziców narasta obawa o przyszłość, frustracja i przygnębienie. Nie słyszeliśmy, aby Minister Zalewska odniosła się konstruktywnie do tych niepokojów. Wręcz przeciwnie, konsekwentnie ignorowała liczne apele rodziców uczniów, wśród nich wręczoną 15 listopada 2018 r. petycję z wnioskiem o rewizję podstawy programowej dla szkół podstawowych, podpisaną przez blisko 16 tys. osób.
Nie można też pominąć karygodnego przerwania cyklu kształcenia trzech roczników uczniów i wrzucenia ich na dwa ostatnie lata szkoły podstawowej w całkowicie odmienny system edukacji. Skutkuje to nauczaniem w ramach dwóch niespójnych podstaw programowych, pominięciem wielu zagadnień i powielaniem innych, zwłaszcza z przedmiotów przyrodniczych i historii. Powstanie luk programowych potwierdza nawet MEN, odraczając wprowadzenie egzaminów końcowych z tych przedmiotów. Jak widać, państwo nie bierze odpowiedzialności za efekty kształcenia i rezygnuje ze sprawdzania wiedzy uczniów kończących szkołę podstawową, aby ukryć własne niedociągnięcia. Ale przecież uczniowie ci będą kontynuować naukę. Czy te braki w cudowny sposób znikną samoistnie? Takie przekonanie głosi Minister Anna Zalewska – jej zdaniem uczniowie w wystarczającym stopniu czerpią wiedzę z rzeczywistości pozaszkolnej. Podobne wypowiedzi w naszym odczuciu są skrajnym przejawem braku odpowiedzialności za prowadzoną przez MEN politykę oświatową.
Reforma wprowadzona przez Minister Zalewską oznacza również niepokojące zmiany w programie wychowawczym szkoły. Dobitnym tego przykładem jest wykreślenie z wymagań wobec szkół i placówek oświatowych obowiązku prowadzenia edukacji antydyskryminacyjnej.
Obawiamy się, że kulminację chaosu przyniesie rekrutacja do szkół ponadpodstawowych uczniów z tzw. podwójnego rocznika, czyli absolwentów ośmioletniej szkoły podstawowej i wygaszanego gimnazjum. Wyzwaniem dla samorządów – bo już nie dla MEN – jest zapewnienie wszystkim uczniom właściwych warunków kształcenia. A kolejnym dowodem braku odpowiedzialności Minister Zalewskiej za podejmowane decyzje są jej liczne wypowiedzi o tym, że nie ma problemu podwójnego rocznika, bo uczniowie konkurują do dwóch różnych szkół. Już samo zawarte w tych słowach lekceważenie realnych problemów uczniów i uczennic oraz obaw ich rodziców powinno być powodem dymisji Minister Zalewskiej. Przecież ci młodzi ludzie znajdują się w sytuacji, która zaważy na ich przyszłym życiu. Wybór szkoły i kierunku kształcenia poprzedza proces oceny predyspozycji, zdolności, mocnych i słabych stron. To czas budowania motywacji i marzeń. Tymczasem zmniejszenie o połowę szansy na sukces skaże wielu ósmoklasistów i gimnazjalistów klas trzecich na porażkę i podetnie im skrzydła tuż przed startem w dorosłość.
Sposób wprowadzenia reformy generuje liczne problemy świadczące o braku rozeznania jej autorów w specyficznej sytuacji np. szkół artystycznych czy klas dwujęzycznych. Kolejnym tego przykładem jest rozporządzenie o nauczaniu indywidualnym ignorujące zróżnicowane potrzeby uczniów i nakazujące prowadzenie zajęć tego typu wyłącznie poza szkołą. We wszystkich wskazanych sytuacjach, gdy pojawiały się apele o wycofanie się ze szkodliwych rozwiązań, pani Minister Zalewska prezentowała nonszalancję, samozadowolenie i niechęć do uwzględnienia głosów krytyki, jakkolwiek by one nie były zasadne.
Równolegle rozgrywa się dramat nauczycieli i nauczycielek, którzy przeżywają postępującą degradację i pauperyzację swego zawodu. Zmiany w strukturze zarobków innych grup zawodowych spowodowały, że stali się najgorzej opłacanymi specjalistami. Pracują w niedoinwestowanych szkołach, w których często finansują konieczne pomoce dydaktyczne. Nieustannie podnoszą swoje kompetencje, opłacając kursy i studia podyplomowe. Wypełniają coraz liczniejsze biurokratyczne obowiązki. W poczuciu braku wpływu na rzeczywistość edukacyjną realizują założenia reformy. Zmuszani są do zmiany miejsca pracy w związku z likwidacja gimnazjów i muszą godzić się z zaprzepaszczeniem ich dorobku zawodowego. Często łączą pracę w kilku szkołach, bo jedna placówka nie zapewnia im pełnego etatu. Prowadzą bez wynagrodzenia zajęcia dodatkowe, często z potrzeby towarzyszenia młodym ludziom w rozwijaniu zainteresowań lub przezwyciężaniu trudności edukacyjnych, ale często też przymuszani do tego przez dyrektorów szkół. W końcu podjęli walkę o należne prawa – godne wynagrodzenie za pracę. Postulaty płacowe pracowników oświaty nie zostały w najmniejszym stopniu spełnione. Zapowiedziana przez MEN podwyżka wynagrodzeń dramatycznie rozmija się z oczekiwaniami środowiska oraz sytuacją rynkową, i stąd pojawiło się roszczenie zwiększenia o 1000 zł netto wynagrodzenia zasadniczego, które w pewnym tylko stopniu zbliży zarobki nauczycieli do zarobków innych osób na podobnym poziomie wykształcenia. Tymczasem Minister Zalewska swoimi działaniami prowadzi do eskalacji konfliktu: prezentuje uśrednione dane o wysokich zarobkach, które nie odpowiadają doświadczeniu nauczycieli, różnicuje przedstawicieli związków zawodowych, podejmując negocjacje tylko z jednym z nich, manipuluje informacjami. Z całą mocą należy stwierdzić, że Pani Minister Zalewska utraciła zaufanie środowisk związanych z edukacją i jako osoba niewiarygodna powinna zostać odwołana ze stanowiska.
Odpowiedzialna polityka państwa w sferze edukacji oznacza również zapewnienie właściwych warunków pracy. Nauczyciele uznali, że obecnie są one dalece niesatysfakcjonujące. Może to przynieść katastrofalne skutki – powszechną rezygnację z pracy w zawodzie nauczyciela. Ten proces już się zaczął. Wielu nauczycieli skorzystało ze świadczeń kompensacyjnych. Część znalazła lepiej płatną pracę poza oświatą. Wielu głośno mówi o poczuciu wypalenia zawodowego i braku perspektyw. Grozi nam luka pokoleniowa, bo odchodzą z zawodu przede wszystkim ludzie młodzi, a na ich miejsce nie pojawiają się nowi. Już teraz w wielu miastach brakuje nauczycieli matematyki czy języka polskiego. Kryzys kadr dotyka technika i szkoły branżowe. W konsekwencji prowadzonej polityki można obawiać się zjawiska negatywnej selekcji do zawodu nauczyciela, kojarzonego jednoznacznie z niskim statusem materialnym i równie niskim prestiżem.
Szanowny Panie Premierze! W Pana wystąpieniach słyszymy często, że kluczem rozwoju cywilizacyjnego naszego kraju jest innowacyjność. Roztacza Pan wizje Polski jako lidera innowacji, zapowiada wspieranie start-upów i nowych technologii. Realizacja tych celów nie będzie możliwa, jeżeli państwo nie zadba o wysoką jakość edukacji. Wielu skutków reformy nie da się już cofnąć, należy jednak dołożyć wszelkich starań, by zminimalizować ich negatywny wpływ na życie młodych ludzi i zapobiec obniżeniu ogólnego poziomu wykształcenia Polaków. Zatem apelujemy do Pana Premiera o pilne szukanie wyjścia z kryzysowej sytuacji i rzucenie koła ratunkowego polskiej edukacji. Naszym zdaniem należy przede wszystkim podjąć następujące kroki:
- Zmodyfikować podstawę programową zgodnie z potrzebami rozwojowymi dzieci i młodzieży oraz wyzwaniami współczesności, a w pierwszej kolejności jak najszybciej zredukować treści nauczania;
- Spełnić postulaty płacowe pracowników oświaty, czyli zwiększyć wynagrodzenie zasadnicze o 1000 zł netto.
W naszym przekonaniu wprowadzenie pożądanych zmian nie jest możliwe pod kierownictwem Minister Anny Zalewskiej, dlatego domagamy się również jej dymisji.
Z wyrazami szacunku,
Protest z Wykrzyknikiem
#protestzwykrzyknikiem
#protestzwykrzyknikiem
nauczyciele i nauczycielki
pracownicy i pracownice oświaty
rodzice uczniów i uczennic
świadomi obywatele i obywatelki,
którym leży na sercu dobro polskiej edukacji
pracownicy i pracownice oświaty
rodzice uczniów i uczennic
świadomi obywatele i obywatelki,
którym leży na sercu dobro polskiej edukacji
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz